poniedziałek, 5 marca 2012

Creme Brule - Przypalony krem /Deser francuski/

Składniki


śmietanka kremówka 500 ml 36% (1 duży kartonik)
2 laski wanilii /albo cukier z prawdziwą wanilią- 1 paczuszka/ nie cukier wanilinowy
cukier biały 1/3 szklanki /albo troszeczkę mniej jeżeli zamiast wanilii używamy cukru z prawdziwą wanilią/

6 żółtek
cukier brązowy/ trzcinowy do posypania





Przygotowanie

Niestety nie ja wymyśliłam ten przepis, ale jest tak rewelacyjny, że uważam za skandal jego brak na WŻ ;)
Samo zrobienie kremu jest banalnie proste, ale wymaga wiele cierpliwości, gdyż krem musi długo stygnąć w lodówce i długo się piec. Z tego przepisu wyszło mi 8 niewielkich porcji /ale porcje kremu brule mają być właśnie niewielkie/

Do rondelka wlewamy śmietankę, cukier i pestki wanilii /albo cukier z prawdziwą wanilią/. Na wszelki wypadek podpowiadam, że laski wanilii należy przekroić wzdłuż i nożem powydłubywać te maleńkie czarne kropeczki I właśnie te kropeczki wrzucamy do śmietanki. Resztę wyrzucamy. Wstawiamy na gaz i czekamy aż na wierzchu pojawią się bombelki. Wówczas zdejmujemy z gazu i czekamy aż trochę przestygnie. Zdobywamy z jajek żółtka. Należy to zrobić bardzo dokładnie, bo białko zepsuje deser. Żółta mieszamy w ten sposób, by utworzyły jednolitą masę, ale się nie ubiły. Dlatego nie wyjmujcie miksera, tylko mieszajcie najzwyklejszą łyżką, najlepiej nie odrywając łyżki od dna /wtedy dostaje się mniej powietrza do środka/ Do takich żółtek wlewamy śmietankę i mieszamy, również uważając by nie ubić żółtek i nie ładować do kremu zbędnego powietrza. Po zmieszaniu możemy uderzyć miską o blat, by usunąć bombelki. Do miseczek przelewamy przez sitko krem. Miseczki mogą być właściwie każde- żaroodporne, porcelanowe. Ja robiłam w ceramicznych. Chodzi o to, by nie pękły w piecyku, ale temperatura ma być tak niska, że o to chyba nie trzeba się martwić. Ale! Miseczki powinny być szerokie i płytkie, bo wysokość deseru nie powinna przekraczać 2,5 cm. Proponuje kupić sobie tani zestaw, bo takie miseczki często się przydają :) Nagrzewamy piekranik do 100 stopni. Dla tych szczęśliwców, którzy posiadają nowy piekarnik zadanie jest proste. Ja mam taki kilkunastoletni, więc żeby utrzymać w nim taką temperature musiałam piec deser z lekko otwartymi drzwiczkami. Nastawiamy stoper na 50 minut. Po tym czasie sprawdzamy jak wygląda deser. Potrząsamy miseczkami. Powinien być już sztywny po bokach, a w środku dygotać jak budyń. Jeśli osiągniemy taki stan to możemy go wyjąć i poczekać aż ostygnie. Potem wkładamy do lodówki na min. 5 godzin, a najlepiej całą noc, żeby przespać te ciężkie chwile oczekiwania Rano wyciągamy miseczki i posypujemy wszystkie cienką warstwą brązowego cukru. I teraz najtrudniejsze- karmelizacja. Na kremie powinna powstać płytka karmelu. Możemy to zrobić na takie sposoby: palnikiem kuchennym, który można nabyć już od kilkunastu złotych nastawiając w piekarniku górne nagrzewanie i wstawiając pod tak nagrzany ruszt miseczki, uważając by cukier się nie przypalił, a deser nie zaczął gotować w kryzysowej sytuacji wstawić do mikrofali na opcję grill
również słyszałam o sposobie wymieszania cukru ze spirytusem spożywczym, nałożeniu go na deser i podpaleniu- mnie osobiście ten patent nie wyszedł ;)      I gotowe! Przepis długi i szczegółowy, długo rzeba czekać na efekt, ale robota prawie żadna. Polecam, bo robi wrażenie na znajomych i jest przepyszny ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz